Wojna i już.
Ignacy w ostatnich
Planszówkach TV rzucił wyzwanie:
KTO GRA LEPIEJ - KOBIETY CZY MĘŻCZYŹNI.
Wypowiem się zatem ja. Ale od razu zaznaczam, że nie znam odpowiedzi. Na razie.
Daleka jestem od oburzania się, że co to za różnicowanie itp.
Ja osobiście życzę sobie różnicowana i traktowana jak kobietę.
Oczywiście tylko wtedy, gdy mam na to ochotę...
Prawdą jest, że nadal gra stosunkowo mało kobiet. A jeżeli grają to często są to:
- żony zmuszone do grania w ramach wymiany domowej, że coś tam za coś tam
- przyszłe żony, które dla przyszłego męża zrobią wszystko ( do czasu)
Prawie w 99% przypadków gram z facetami. Wolę grać z facetami. Nie cierpię grać z parami, które podczas grania sobie słodzą, ćwierkają, podkładają się....
Gra to gra. Ma być twardo.
Ale wesoło. Bez fochów.
Nie cierpię cofania ruchów. Wydzieram się, obrażam graczy przy stole.... Masz swoją turę. Póki jej nie zakończysz, rób co chcesz. jak zakończysz, przepadło. Karta stół.
Jasne, co innego gdy testujemy prototyp. Wtedy takie akcje są dozwolone. W testowaniu chodzi przecież o to, żeby grać optymalnie.
Nie wiem, czemu wciąż tak mało kobiet gra. Czy wynika to z braku czas?
Czy raczej z tego, że wciąż kobiety nie widzą w tym nic fajnego?
Nie lubimy rywalizować? Nie wiem. Chyba lubimy. Ale na pewno nie jest to w grze najważniejsze. Dla nas.
Wiem na pewno, że gram z powodu ludzi. Lubiąc ludzi, lubię z nimi być. Ale po wielu latach grania złapałam się na tym, że niektóre gry lubię bardziej niż ludzi. Co oznacza, że są gry do których za żadne skarby świata nie usiądę z przypadkowymi osobami. Bo zawsze jest szansa, że zepsują mi grę.
Wredne. Ale prawdziwe.
Pewnie każdy gracz tak ma. I nie bawi mnie pokonywanie nowych osób. To nie jest frajda. Wszak się dopiero uczą. I nawet jak są super inteligentni i mają mega moc wygrywania, to i tak nie jest fajnie.
Bo oni nie znają tej gry. Nie mają wspomnień, anegdot z nią związanych. Nie da się przy nich powiedzieć "a pamiętasz...".
Na szczęście takich gier mam mało. Może zaledwie naście;-)
Czy zatem, będąc kobietą, uważam, że gramy lepiej? Gramy inaczej. Tak jak wszystko robimy inaczej. Bo płeć mózgu jednak istnieje. Na szczęście. Nie potrafię , nawet nie chcę, sobie wyobrazić odwróconej Seksmisji...
Czy jako kobieta uważam, że w pewne gry kobiety lubią grać a w inne nie? Nie. Niby nie. Bo tak naprawdę, nie oszukujmy się, nie za bardzo lubimy biegać po polach z granatami i kryć się po krzakach.
Chociaż...osobiście uwielbiam gry bloczkowe i pomimo tego, że strateg ze mnie jak z koziej dupy trąba to wciąż i wciąż je lubię. Ale ta mapa, wojska....mniam.
Przez lata wydawało mi się, że nie lubię gier euro. Chyba jednak lubię. Problem jest w tym, że lubię w nie grać bo liczenie jest fajne ale...strasznie mnie nudzą. Wszyscy siedzą i myślą. Ech.
Mam nadzieję, że w powyższym tekście odpowiedziałam jasno na pytanie, czy kobiety grają lepiej. Tak Merrytorycznie jak zwykle. Grają lepiej no bo tak. A "no bo tak" to argument, z którym żaden normalny facet nie będzie polemizował.
Drodzy Panowie: NIE MYLCIE ODWAGI Z BRAWURĄ.
Gramy lepiej bo jesteśmy lepsze. A wy tego nie widzicie bo wciąż za mało nas gra.
Kto podniesie rękawicę?
p.s mam nadzieję, że jakieś panie mnie wspomogą....please