Gra o kupowaniu i sprzedawaniu domów....
Wzięłam będąc pewna, że sensu to nie ma za grosz. Ośmiolatki i gra licytacyjna.
Ale pomimo to wzięłam. Pokazałam. Z trudem wytłumaczyłam bo dzieciaki miały ataki śmiechu na widok domu z kartonu i tzw sławojki.
Wydawało się, że nie dadzą rady. Ale to ja nie dałam rady ich oderwać od gry. Grali jak szybcy i wściekli. Podkładając sobie po prostu świnie, przebijając gdy ktoś już nie miał kasy. Małe mózgi doskonale wiedziały kto co kupił bo ZAPAMIĘTYWAŁY OBRAZKI!!!
- O, ty masz ten żałosny karton ziom.
- Pałacu ci się chce, nic z tego.
- Sam se kup kibel idioto.
- Nieeee, nie mieszkam w takim!
itd itp
Zajęcia się skończyły a oni dalej grali.
Dzisiaj pewnie będzie tak samo.
A ja muszę przyznać, że bardzo ładnie udało nam się gry 2pionków wybrać. Naprawdę nam działają. Sprawdzam to co tydzień. I co tydzień widzę, że naprawdę dzieciaki nie mają problemu ze zrozumieniem reguł i tłumaczeniem ich sobie nawzajem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz