W drodze do Essen rozmiawialiśmy sobie z moim pasażerem na różne tematy. Growe i niegrowe. Ot, drogowa rozmowa. Ale siłą rzeczy tematy ciągle o gry zahaczały. Dyskutowaliśmy o grach dla dzieci między innymi. W co dzieciaki grać lubią, przy czym płaczą a przy czym się awanturują. Jako przykłady oczywiście służyły nam dzieciaki, które mamy lub które znamy.
I nagle, opowiadając o pewnej rodzinie graczy, mój pasażer powiedział:
- Ich dzieci grają we wszystko, w ciężkie euro nawet (gry euro to gry ekonomiczne, tak w dużym skrócie).
- I co z tego?
- No że potrafią.
Potrafią....
No oczywiście, że potrafią! Większość dzieci w normie intelektualnej zagra w każde euro! Dla nich jest to po prostu matematyka dnia powszedniego. Matematyka, którą mają CODZIENNIE w szkole. Której poświęcają 2-3 godziny dziennie z racji lekcji lub zadań domowych. Mechanika euro to głównie matematyka na poziomie szkoły podstawowej. Nie dziwi więc, że dzieciaki grać w to potrafią.
Tylko czy aby zawsze tematyka będzie dla nich przyjazna? Czy aby na pewno mają wystarczającą wiedzę życiową, żeby niektóre gry tak naprawdę zrozumieć?
Nie katujcie dzieci grami dla dorosłycha. Nawet gdy potrafią. Nawet gdy czujecie się wtedy dumni, że "wow, moje dziecko gra w Cośtam".
Nie katujcie swoich znajomych graniem z waszymi dziećmi w gry dla dorosłych. Przy grze są emocje. Można przekląć, rzucić brzydkim żartem...
Jak mawia nasza Lena:
" Nie gram w to, jestem za mała."