poniedziałek, 22 czerwca 2015

PoPionkowo

Pionek odbywa się w Gliwicach od lat ośmiu.

Kawał czasu. Po tych ośmiu latach jest nas, graczy pionkowych, już tysiąc.
A na pierwszym Pionku było nas coś około czterdzieścioro. Jest postęp? Jest.
Pionek zaczyna się już piątkowym popołudniem od rozwijania przepięknej folii ochronnej na parkiecie, poprzez znoszenie z całej szkoły i ustawianie krzeseł i stołów a kończy na zwiezieniu późnym popołudniem lub wieczorem gier.
Potem szybko do domu bo rano trzeba już być w pełni sił.

W sobotę rano włączyłam licznik. Do 10.20 na sali było już 150 osób. Nie licząc oczywiście Pomarańczowych i wystawców.
A potem zaczęło się szaleństwo. Miejsca siedzące skończyły się w okolicach obiadu. Istnieje ryzyko, że ludzie zaczną przyjeżdżać z własnymi krzesłami. Byle nie było wędki i zanęty do kompletu to damy radę.

Pionek...dla mnie Pionek to bomba pozytywnych emocji. Zagrałam aż w jedną grę. Ale za to fajną. Niestety przegrałam więc w grudniu rewanż. Jak się wyszkolę.
Pionek...dla mnie Pionek to moc spotkań z ludźmi. Na dłuższą rozmowę, na wymianę zdania aż jednego.
Ach i och. Kocham ten mój Planszówkowy Świat.
Dziękuję wszystkim za przybycie! I bycie!

1 komentarz:

  1. Mieszkam w Gliwicach i od dawna chciałem się wybrać na jedną z tych imprez - niestety są zazwyczaj w takich okresach kiedy mam urlop albo wyjeżdżam przynajmniej na weekend. No ale może kiedyś się uda ;)
    Powodzenia i do zobaczenia kiedyś ;)

    OdpowiedzUsuń