A przecież Pionek to impreza, która oferuje uczestnikom TYLKO granie w gry planszowe.
Nie mamy dmuchanych zamków, nie mamy gadżetów do rozdawania, nie zapewniamy konkursów w których można wygrać wycieczkę do Dubaju.
Nie mamy hostess w krótkich spódniczkach oferujących szampana i krakersy.
Jedyne co tak naprawdę oferujemy to nasze ukochane gry planszowe. A w nich kryje się moc. Moc, która sprawia, że w XXI wieku potrafimy się spotkać na jednej sali w dwa dni i po prostu być. Bez komputerów, piwa i grilla. Bez szampana, krakersów i wycieczki do Dubaju.
I parząc na halę pełną ludzi aż trudno uwierzyć, że cały Pionek odbywa się tylko dzięki nielicznej grupie wolontariuszy, którzy w piątek wnoszą 300 ławek na halę, którzy przez dwa dni tłumaczą gry lub tkwią przy komputerze wypożyczając gry, którzy w niedzielę po zakończeniu Pionka odnoszą z powrotem stoły i krzesła do sal szkolnych. I to wszystko tylko za uczucie satysfakcji, że Pionek jest i rośnie w siłę.
Jest to coś niesamowitego. We współczesnym świecie, gdzie każdy chce coś za coś i nic za darmo.
Gdzie nikomu się nic nie chce. Gdzie wszyscy mają wszystkich za nic i wolą tkwić w czterech ścianach przed monitorem zamiast się spotkać z prawdziwymi ludźmi.
A ponieważ po Pionku targają mną mocne uczucia i uderzam w patos...to cóż, śmiem twierdzić, że Pionek to sukces społeczny! Sukces na 900 osób.
Ktoś zaprzeczy?
Piątek wieczorem....
Sobota nie wieczorem
niedzielny obiad dziecka organizatorów;-)
Lenka rośnie wraz z Pionkiem, pierwsza edycja odbyła się tuż przed jej narodzinami. Teraz to już siedem lat....
zwijamy Pionka
do zobaczenia w czerwcu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz