poniedziałek, 13 lipca 2015

Lubię zbiegi.

Lubię Facebooka. Niby ma wiele wad ale masz też cudowną zaletę - umożliwia kontakt z ludźmi, nawiązywanie nowych znajomości. Och, owszem, często tylko wirtualnych . Ale co z tego? Że niby nie wiem, kto się czai po drugiej stronie? No ok, nie zawsze wiem. Ale mam takie super kryterium oceniania, czy chcę z kimś się wirtualnie znać czy nie...
Gdy dostaję zaproszenie od kogoś, zawsze sprawdzam, czy ten ktoś gra w gry planszowe. Jeżeli gra, to to przecież jest NASZ CZŁOWIEK.
Społeczność graczy wprawdzie rośnie ale nie oszukujmy się, nadal jesteśmy niszą. Zatem, gdy ktoś w Polsce gra, jest nasz i już.
Ruszam dzisiaj do Bułgarii. Byłam tam ostatni raz jako dziecko i raczej wtedy nie grałam. Ruszam dzisiaj do Bułgarii i zbadam grunt, czy w takim wściekle zaludnionym kurorcie jakim jest Słoneczny Brzeg, znajdę graczy?;-)
Jestem wyznawczynią teorii, że życiem rządzą zbiegi okoliczności. Ja na nie zawsze liczę i zawsze się to sprawdza.
Zatem wyruszam na poszukiwania kolejnych zbiegów....okoliczności. W walizce na wszelki wypadek upchnęłam gry.

środa, 8 lipca 2015

Co wy tu właściwie robicie?

Muszę przyznać, że o ile jestem przyzwyczajona do dziwnych pytań ludzi  i do ich niedowierzania, gdy mówię, że NAPRAWDĘ  moja praca to gry planszowe to i tak nadal mnie to bawi. I chyba nigdy bawić nie przestanie.
Cały poprzedni weekend spędziliśmy w pobliskim centrum handlowym. W sobotę trzynaście godzin, w niedzielę jedenaście. Męczące. Ale i zarazem przyjemne bo towarzystwo mieliśmy zacne i rozrywkowe.
Ponieważ jest lipiec, pogoda bardzo plażowa to i ludzie wakacyjni i plażowi. W sobotę do południa nie odwiedził nas nikt. Ludzie tylko wpadali do Auchan po piwo i pędzili nad wodę. Po południu już jakby pęd grillowy się skończył. Zaczęli się pojawiać ludzie. Żywi, prawdziwi ludzie. Z prawdziwymi, żywymi słowami:

- Co wy tu macie?
- Gry planszowe, tak po prostu?
- Wszedłem bo przeczytałem plakat i nie wierzę.
- Babciu, kup mi grę! Dziecko, chodź po klocki!
- O, grałem kiedyś w Talizman.
- Jak to gry planszowe dla dorosłych?
- Ty, patrz jakie dziwne.
itd itp

W niedzielę natomiast już cały dzień graliśmy. Och, jasne, że nie było tłumów. Ale przez cały dzień ktoś u nas grał. A było, że i na kilka stołów tłumaczyliśmy reguły. I nawet mieliśmy jednego chłopaczka, który przyszedł do nas w sobotę i dosłownie zamieszkał. Opuścił nas w niedzielę wieczorem. Siedział i grał. Chyba nawet nic nie jadł.
Spotkanie z grami planszowymi w centrum handlowym...dziwny stwór. Stwór, który może na jesień trochę podrośnie.


piątek, 3 lipca 2015

Czy to możliwe?


Czy to możliwe, że gry planszowe coraz częściej pojawiają się w miejscach w których jeszcze do niedawna nikt o nich nie słyszał.
Czy gdyby dziesięć lat temu, ktoś wam powiedział, że w pobliskim centrum handlowym będzie weekend z grami planszowymi, to uwierzylibyście?
Ja na pewno nie. Jeszcze kilka lat temu, gdy ktoś pytał, czym się zajmujemy, było ciężko się wytłumaczyć.
A teraz...teraz nawet Lena nie ma problemu z wytłumaczeniem w szkole, czym się zajmuje jej tata.
Gry planszowe od pewnego czasu są wszechobecne. A jutro przed nami próba ogniowa.
Czy uda się zrobić spotkanie z grami w centrum handlowym?
Czy to się uda? Przyznam, że jestem pełna niepokoju. Niby powinno być super, mamy dużo stołów, mamy tam klimatyzację, tuż obok są restauracje itp. Niby wszystko jest. Ale jest też lipiec. Upalne dni, ludzie nad wodą...
A gry planszowe to już nie to co kiedyś, skończyła się era geeków, którzy woleli nie jeść a grać. Nie spać a grać.
Nic to. Zobaczymy jutro, czy geeki nadal są i przyjdą pograć.
Do zobaczenia!